Śp. Maria Leleń

Wieczne odpoczywanie, Racz jej dać Panie, A Światłość Wiekuista niechaj jej świeci. Amen

Dnia 21 lutego 2023 roku do wieczności została powołana śp. Maria Leleń, uroczystość pogrzebowa odbyła się 28 lutego 2023 o 13:00 w kaplicy pw. Chrystusa Króla na cmentarzu Batowickim oraz tam została pochowana, lok: CXLI – 6 – 11

Uroczystość pogrzebową celebrował ks. Zdzisław Bogdanik wraz z księżmi którzy posługiwali na naszej parafii, kazanie wygłosił ks. Krzysztof Pierzchała którego treść można odczytać poniżej.

Rodzinie, przyjaciołom, znajomym dotkniętym jej odejściem składamy głębokie wyrazy współczucia i prosimy o modlitwę za zmarłą Marią

Kazanie Pogrzebowe

Życie, jesteś chwilą, życie, tyś mym snem,

Życie, tyś dniem krótkim, przemijasz jak cień.

Boże, tu na ziemi aby kochać Cię,

Mam ten jeden dzień.

         Te słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus pięknie odzwierciedlają rzeczywistość ludzkiego życia. Drodzy Siostry i Bracia, stajemy przed Panem Bogiem otaczając trumnę śp. Marii, kochanej żony, mamy, babci, przyjaciółki, koleżanki, gospodyni, dobrego człowieka… Jakże prawdziwe zdawać się nam mogą słowa św. Teresy… Życie Marysi przeminęło niczym krótki dzień.

         Usłyszeliśmy w czytaniu Poemat o Dzielnej Niewieście z Księgi Przysłów. Tak myślę, że życie Marysi idealnie wpisywało się w te Słowa z Pisma Świętego, bo choć było w nim wiele trudów, zmagań czy strapień, to przeszła przez nie bardzo mężnie, dzielnie niczym opisywany wzór kobiecości. Maria jak słyszeliśmy w czytaniu przepasywała swe biodra mocą i umacniała swoje ramiona. W czym tkwił sekret tej mocy? Gdzie było jej źródło? W miłości.

         Po pierwsze w miłości do Pana Boga. Nigdy nie kryła swojej wiary, ale również się z nią nie obnosiła, nikomu jej nie narzucała. Swoje wiedziała i rozumiała w Kim ma pokładać ufność. To miłość do Pana Boga pomagała jej przetrwać trudne chwile w życiu. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że też na swój sposób poświęcała Panu Bogu to życie. Pamiętam, jak układała kwiaty w kościele i jakoś nie chciały się poddać pod jej zamysł, w końcu powiedziałem: „wystarczy, jest już dobrze, nie ma sensu dalej się nimi bawić”, a Marysia powiedziała: „Nie, one muszą być pięknie ułożone, bo to dla Pana Jezusa.”. I takie było Jej życie, pięknie ułożone, bo to dla Pana Jezusa i dla Matki Bożej. Swoją pracę zawsze ofiarowała Panu Bogu. Ot, taka miłość… bo przecież „Będziesz miłował Pana, Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem.”

         Po drugie w miłości do drugiego człowieka. W Poemacie o dzielnej Niewieście słyszeliśmy, że „wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi”. Marysia dbała przede wszystkim o swoją Rodzinę, wciąż zatroskana o swego męża Adama gdy zostawał sam w domu, czy u niego dobrze, jak dzień w pracy minął, jak się czuje. Zatroskana o swoje dzieci, o ich rodziny. Obecna przy szpitalnym łóżku, albo w kryzysie, obecna w czasach radości i uśmiechu, w sukcesach i szczęściu, ale też wspierająca w smutku, rozczarowaniu, porażkach i łzach. Mama, do której zawsze można było przyjść, porozmawiać i usłyszeć mądre zdanie.

Myślę, że również można do Marysi przyrównać kolejne słowa z Księgi Przysłów: „Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce”. Nikt kto do niej przychodził, nie odchodził przygnębiony. Ten uśmiech i ten charakterystyczny śmiech rozpogadzał nawet najbardziej pochmurne dni, a słowa wsparcia dodawały otuchy, gdy wydawało się, że człowiek stanął przed ścianą. Myślę, że wiele na ten temat mógłby powiedzieć ks. Zdzisław, który niejednokrotnie doświadczał, tej wrażliwości Marysi na sprawy drugiego człowieka. Sam często mówił o tym dobrym i wielkim sercu, które miała, oraz o wielkiej cierpliwości. Także i ja mogę coś na ten temat powiedzieć, pamiętam jak w czasie mojej choroby bardzo interesowała się tym jak się czuję, jak przebiega leczenie, zawsze wspierała dobrym słowem i optymizmem, ale i mądrością i dobrą radą. Myślę, że każdy z diakonów, którzy przez te lata pracy Marysi byli w Porębie Wielkiej, mógłby dziś z serca powiedzieć jej dziękuję. Dlatego ja czynię to w imieniu nas wszystkich: Marysiu dziękujemy, a Ty już sama dobrze wiesz za co. Taka była Marysia. Ot, taka miłość… bo przecież „będziesz miłował swego bliźniego…”

         Po trzecie w miłości do samej siebie. Marysia wiedziała, że trzeba dbać również o siebie, o odpoczynek, o zdrowie, ale nie leniuchowanie. I znów sprawdzają się słowa z Księgi Przysłów: „Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa”. Zawsze elegancka, z klasą choć skromnie. Wiedziała, że nie ma miłości bliźniego, bez miłości samego siebie. Wiedziała, że tylko w tedy, kiedy człowiek umie zadbać o siebie, będzie w stanie dbać o drugiego człowieka. Tak, jak mówi Księga Przysłów: „Strojem jej siła i godność, do dnia przyszłego się śmieje”, ponieważ kiedy człowiek czuje się pewnie, nawet trudne chwile go nie zaskoczą.

Jeszcze pozwólcie na słowo o chorobie Marysi. Chorobie, którą bardzo dzielnie znosiła, nie uskarżała się na złe samopoczucie, czy ból, choć w ostatnich dniach był już nie do wytrzymania. Znów mówi Księga Przysłów: „jej lampa wśród nocy nie gaśnie”. Ta lampa zaufania nigdy nie zgasła w życiu Marysi, nawet wówczas gdy przyszły najmroczniejsze chwile choroby, bo wiedziała, ze trzeba ufać i kochać. Ot, taka miłość… bo przecież „będziesz miłował bliźniego jak siebie samego…”

         Św. Jan Paweł II, powiedział: „Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się – na próbę”. Marysia żyła pełnią życia, starała się tak żyć, jak potrafiła, jak jej warunki na to pozwalały. Marysia kochała wielkim sercem Pan Boga i Maryję, swoją rodzinę, ale i tych, których spotykała no i w końcu samą siebie. Marysia umierała w wielkim cierpieniu, ale świadoma, że za chwilę spotka się z kochającym Ojcem w Niebie i z tymi, którzy już tam na nią czekają. Nic z jej życia nie było na próbę, wszystko było na serio, bo taka była.

         Pozwólcie że kończąc przywołam jeszcze słowa Andrzeja, syna Marysi, posłuchajcie:

„Mamo, choć nie mogłem spędzać tyle czasu razem z Tobą w trakcie twojej choroby co Ty spędziłaś razem ze mną w szpitalu pod czas mojego leczenia z dziecięcych i młodzieńczych lat. Chciałbym jeszcze raz, tu na ziemi, podziękować za całe serce które mi okazywałaś, za cierpliwość, za wytrwałość, za wyrozumiałość, za zapewnienie bezpieczeństwa i najlepszych lekarzy. To dzięki Tobie wraz z Tatą dziś jestem tym kim jestem i cieszę się zdrowiem DZIĘKUJĘ.

Słowa uznania kieruje w stronę naszego Taty Adama, dziękuję wraz z Grzegorzem i Wojciechem za wspaniałą opiekę i pełne poświęcenie w opiece nad naszą Mamą, swoją żoną. DZIĘKUJEMY. Tato, dołożymy wszelkich starań abyś nie czuł się samotny i smutny, a gdy przyjdzie chwila zwątpienia zawszę możesz na nas liczyć w każdej chwili dnia i nocy.  Andrzej z braćmi i żonami.”

         I tu znów spełniają się słowa Księgi Przysłów: „Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić: «Wiele niewiast pilnie pracuje, lecz ty przewyższasz je wszystkie».

         I tak można by zakończyć to słowo. Ale to nie koniec. Bo ostatnie słowo należy do Pana Boga. Marysiu, usłysz więc Słowa Zbawiciela, które kieruje dziś do Ciebie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!” A my wszyscy ufamy z głębi naszych serc, że kiedyś TAM spotkamy się znów z tobą, aby żyć, aby kochać już na zawsze.

         I na koniec, znów św. Tereska od Dzieciątka Jezus:

A kiedy odejdę, gdzie Twej chwały kraj

Grać Ci pośród chórów i anielskich pień,

W wiecznym blasku słońca rozpocząć mi daj

Wiekuisty dzień.